poniedziałek, 12 września 2016

PRIORYTET ROZMOWY, CZYLI 6 SPRAW, KTÓRE NAJCZĘŚCIEJ PORUSZAMY







O czym najczęściej rozmawiamy i co wpływa na nasze wybory? 

Czy istnieje dziś jeszcze pojęcie takie, jak PRIORYTET ROZMOWY?


Moje obserwacje doprowadziły do spisania powtarzających się nagminnie 6 spraw, które najczęściej poruszamy w trakcie spotkań z rodziną, ze znajomymi, w miejscach pracy. Poniżej zamieszczam listę pytań, jakie nurtują nasze umysły na co dzień. Rozmawiamy zatem:


  1. O wszystkim i o niczym...
  2. W co się ubrać ?
  3. Dlaczego się sobie nie podobam?
  4. Jak zdrowo i mądrze się odżywiać, by waga nie szybowała w górę, a uroda - nie przemijała?
  5. Dlaczego pielęgnujemy nasze choroby, zamiast je leczyć?
  6. Czemu żądza pieniądza tak zawładnęła naszym życiem?                                                                              


Oto krótka charakterystyka 6-ciu spraw, które najczęściej poruszamy w prowadzonych na co dzień rozmowach.










  • O wszystkim i o niczym...  Powiedzenie, że rozmowa się "nie klei", brak jej sensu, jest nudna dowodzi tego, że właściwie dotyczy ona wszystkiego i niczego. Brak konkretnych zagadnień dyskryminuje dalszy przebieg spotkania. Żaden z rozmówców nie zatrzymuje się na wyznaczonym priorytecie rozmowy, bo zniechęcony jej przebiegiem po prostu marzy, by jak najszybciej się skończyła. Pytania typu: "Co słychać? Czy wszystko dobrze?" zadane osobie, z którą nie widzieliśmy się lub nie słyszeliśmy kilka miesięcy, ba, nawet lat są wielce niezasadne. Bowiem, jak można opowiedzieć o przeżyciach z kilku miesięcy, odpowiadając na dwa bardzo ogólne pytania? Tylko lakonicznie lub sarkastycznie. Niczego innego się nie spodziewajmy!
  • W co się ubrać ? 
  • Dlaczego się sobie nie podobam?

  • Następny dylemat, jaki trafił na listę 6-ciu spraw, które najczęściej poruszamy,  to niekończący się temat braku odpowiednich ubrań na stosowną okazję i wieczne niezadowolenie ze swojego wyglądu. Skąd te powracające, jak mantra obiekcje, które zajęły wysoką, bo 2 i 3 pozycję na mojej liście? 

    Wydaje się, że odpowiedź jest łatwa i dość prosta. Przecież ze wszystkich stron mamy do czynienia z kultem młodości, pięknego, nieskazitelnego wyglądu, stanowiącego odzwierciedlenie tego, co pokazują nam osoby z pierwszych stron gazet czy w ogóle - mediów. Kiedyś, panie i panowie upodobniali się do aktorów, aktorek, a nawet postaci historycznych, które stawały się dla nich autorytetem, wyrocznią w dziedzinie życia. Przytoczę tutaj, choćby gwiazdy przedwojennego kina: Marlenę Dietrich, Gretę Garbo czy Vivien Leigh, które wnosiły nowe elementy do kobiecej mody, czyniąc zeń bardziej męską (Marlena Dietrich, Greta Garbo) lub kobiecą (Vivien Leigh - słynna Scarlett z "Przeminęło z wiatrem"). Później pojawiły się: Marylin Monroe, Brigitte Bardott, Audrey Hepburn. Choć wdzięk, klasa, szyk tych pań nie przeminęły, dzisiaj przeglądamy współczesne kolorowe czasopisma i śledzimy ich bohaterki wraz z zespołem osobistych stylistów. Pogoń za upodobnieniem się do, choćby jednej z tych pań, wywołuje frustracje na temat własnego wyglądu, a niewolniczy pęd za trendami w modzie (nie zawsze dla nas) - nie pozwala uwolnić się od myśli, że nie mamy, co na siebie włożyć, niezależnie od okazji. Zapychamy szafy zbędnymi ubraniami bezmyślnie i całkowicie nierozsądnie. A gdzie w tym wszystkim zasada, którą stosowała przez całe swoje życie w odniesieniu do sposobu ubierania się Jacqueline Kennedy Onassis: "Mniej znaczy więcej" ("More is less")


    • Jak zdrowo i mądrze się odżywiać, by waga nie szybowała w górę, a uroda - nie przemijała?

    Kuchnia wegetariańska czy wegańska? Francuska, hinduska, chińska, japońska, a może tradycyjna polska? To dylematy żywieniowe, które postawiło przed nami nasze kosmopolityczne życie:) Dzisiaj podróżujemy, migrujemy z miasta do miasta, z kraju do kolejnego państwa. Kultura kuchni splata się z tym, co każdy z nas wyniósł z rodzinnego gniazda. Wspomnienie rosołu z pachnącą świeżą pietruszką, zrazów w zawiesistym ciemnym sosie, pieczonych ciast z sezonowymi owocami (śliwki, wiśnie, jabłka) nie dają o sobie zapomnieć. Dookoła zaś słyszymy, że takie jedzenie podnosi cholesterol, co w następstwie może zakończyć się miażdżycą, niewydolnością krążeniową, a w dodatku - powoduje wzrost wagi, a ta z kolei - atakuje nasz układ motoryczny.  Co zatem wybrać, jakie produkty wprowadzić do naszej kuchni, by uroda nie przemijała, a zdrowie nadal nam sprzyjało? Zdaje się, że każdy powinien odnaleźć tutaj swój "złoty środek" tak, by nie popadać ze skrajności w kolejną skrajność. Wówczas bowiem, mogłoby się okazać, że mimo zdrowego odżywiania, dopadają nas coraz to nowe schorzenia, a nawet - psychiczne rozterki ( Co jest ze mną nie tak,skoro inni tak żyją i mają się dobrze, a ja jestem zgnuśniały i nieszczęśliwy?). Warto pamiętać o tym, że to, co jest dla wszystkich, niekoniecznie i nam odpowiada. Ci zaś, którzy tak bardzo obawiają się procesu starzenia, a co za tym idzie -  zmieniającej się urody, powinni obejrzeć film "Kwartet" w reż. Dustina Hoffmanna (Fenomenalne role Maggie Smith i Michaela Gambona ). Jestem przekonana, że przestanie im towarzyszyć strach o to, jak będą wyglądać za ...dziesiąt lat.

    • Dlaczego pielęgnujemy nasze choroby, zamiast zdrowia? 
    Właśnie. Żyjemy w erze, gdzie bez leków na różnego rodzaju ból, nie wychodzimy do pracy ani też nie wyjeżdżamy na wakacje. Dodatkowo, jesteśmy atakowani codziennie przez reklamy, które oferują medykamenty na wszystko: od stóp do głów, od szczegółu do ogółu itd. Zastanówmy się jednak. Czy one wszystkie są nam naprawdę niezbędne do życia? Czy każdy z nas  przeżywa, co dnia tyle cierpienia fizycznego,  by "faszerować się" taką dawką chemii?  Dlaczego nie wyjdziemy na spacer, by pozwolić naszej duszy na romans z naturą? Nie posłuchamy śpiewu ptaków, szumu wody, szelestu koron drzew?


    Być może niektórzy z Was spotkali się z pojęciem: "Gdy dusza choruje, cierpi nasze ciało"? Warto się nad tym aspektem zastanowić i poobserwować samego siebie, by dostrzec tę niewidzialną (na pierwszy rzut oka) więź między ciałem a duszą. W zrozumieniu tej zależności pomoże nam literatura. Polecam "Zero ograniczeń" Joe Vitale, w której autor pisze: "Jesteś przyczyną, skutkiem i celem wszystkiego. Uzdrawiając siebie, naprawiasz całą rzeczywistość. A im jesteś doskonalszy, tym doskonalszy jest świat."  

    Czy te słowa nie brzmią pięknie? Czy z każdego z nich nie bije pozytywna, pełna radości energia życia?

    "Zero ograniczeń" Joe Vitale  odpowie też na pytanie czym jest "Hooponopono" i jaką rolę odgrywać może w naszej codzienności. Ta szkoła uzdrawiania ma przyczynić się do rozwoju naszej świadomości.  Dzięki powtarzaniu z wiarą magicznych słów: "Kocham Cię.Przepraszam.Wybacz mi,proszę.Dziękuję" osiągniecie prawdziwe wyżyny samorozwoju i zaczniecie realizować marzenia, na spełnienia których czekaliście całe życie. Przecież, jesteśmy tacy, jakie są nasze sny. Nie zapominajmy o tym:)


    I pamiętajmy: "Mądry uczy się od każdego, a głupi wie wszystko"!


    • Czemu żądza pieniądza tak zawładnęła naszym życiem?   
    Żyjemy w świecie, gdzie pieniądze są największym przyjacielem człowieka. Konsumpcyjny i roszczeniowy sposób życia sprawił, że wsiedliśmy w rozpędzony pociąg, ale nie wiemy dokładnie, dlaczego on tak mknie i dokąd jedzie. Przypominam sobie tutaj obraz Paula Gauguin: "Skąd przychodzimy? Dokąd zmierzamy? Kim jesteśmy?" Choć malarz nie daje jednoznacznej odpowiedzi, to zasiewa iskierkę głębokiej niepewności, dotyczącej naszego życia. Zdaje się mówić: "Nie jesteśmy przecież tacy, jacy w lustrze się widzimy?...", a jednak wydaje się, że nie to zajmuje nasze umysły. Liczy się przecież TU i TERAZ. Zakup nowego auta, wybudowanie kolejnego domu, wyjazd na Karaiby - pokaż mi swój portfel, a powiem ci, kim jesteś... . Nie ma czasu zadawać sobie egzystencjalnych pytań o przemijaniu, gdy żądza posiadania w danej chwili jest tak wielka i wszechobecna w każdej dziedzinie naszego życia. Czasami jednak, w małych przebłyskach sentymentalnej świadomości tęsknimy do czasów, gdy posiadaliśmy mniej, ale przeżywaliśmy więcej, mocniej, godniej i szlachetniej. Gdzieś w korytarzach duszy - zapewne każdego z nas - mieszkają takie pragnienia, by wysiąść z tego pędzącego pociągu: CHCIEĆ I MIEĆ, usiąść w parku i po prostu: przyjrzeć się światu, który przecież jutro już nie będzie taki sam.








    4 komentarze:

    1. Dziękuję za chwilę refleksji i mądrości.pozdrawiam.Lissa

      OdpowiedzUsuń
    2. Kolejna pochwała sprawia, że stawiam na swój dalszy samorozwój oraz - mojego bloga:) Pozdrawiam serdecznie:)

      OdpowiedzUsuń
    3. Ciekawy tekst i daje do myślenia ... dzięki

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Ogromnie się cieszę, że moje pytanie - pozornie banalne - jednak niosące w sobie niepokój dnia codziennego, znalazło w Tobie odbiorcę, Tomku.Łączę pozdrowienia:)

        Usuń