niedziela, 18 września 2016

PAJĘCZYNA BABIEGO LATA

Babie lato utkane  z  rosy, mgły i pajęczyny


koniec lata




"wzlatywać na skrzydłach:

/.../

mieścić się w wydarzeniach,

podziewać w widokach

poszukiwać najmniejszej między omyłkami.

/.../
i żeby raz przynajmniej potknąć się o kamień
zmoknąć na którymś deszczu,
zgubić klucze w trawie;
i wodzić wzrokiem za iskrą na wietrze:
i bez ustanku czegoś ważnego nie wiedzieć."

/Wisława Szymborska, "Notatka"/

Niedzielne popołudnie, upływające lekko i radośnie, bo wciąż jeszcze w promieniach letniego, ciepłego słońca. Dookoła dostrzegam wabiki babiego lata: pajęczynę utkaną w liściach, krople porannej rosy w trawie i mlecznobiałą mgłę w oddali.




Prognozy pogodowe już zapowiadają, że "ziemia chyli się ku jesieni". Czas zmienić garderobę, zajrzeć do szafy i przygotować się na nadchodzącą nową porę roku. To wszystko jeszcze przede mną... .
Na razie, trwając w stanie przejściowym - między latem, a jesienią - moje ciało i dusza mają ochotę na spacery w słońcu, wśród połyskującej zieleni trawy i liści drzew, wciąż jeszcze kwitnących kwiatów i dojrzewających owoców winorośli. Myślicie, że to banalne?
Jednak mnie takie banały potrafią urzekać z wielką siłą.











Wzrok wędruje za migocącymi iskierkami, zesłanymi przez promienie słońca. Niczym leśne elfy wiodą spojrzenie wprost ku koronom drzew, ptakom, wiewiórkom, motylom. Na chwilę zatrzymują się na fasadach domów, zaglądają do okien, by nagle... ulecieć stąd. Gdzieś ponad dachy, niedościgle wysoko. Potem znikają w miękkim puchu chmur, a ja odkrywam, że dotarłam do zupełnie nieznanego miejsca.

Uwielbiam zagubić się w ciągu dnia. Pielęgnuję takie wrażenia i zamykam w lakowanej w kwiaty peonii szkatułce, kochając je tak, jak diamenty, o których śpiewała Marilyn Monroe, iż to one są największym przyjacielem kobiety. 





A jak wyglądają Wasze przygotowania na powitanie kolejnej pory roku? Czy nadal pielęgnujecie ostatnie dni lata? Porządkujecie swoją garderobę? Przygotowujecie balkony na jesienny czas?

Babie lato, pajęczyny w gałęziach, pierwsze opadające liście i ta niebywała impresjonistyczna zabawa światła i cienia sprawiają, że zawsze w tym czasie odżywa we mnie obraz filmu "My week with Marilyn" z podążającym leśną drogą czarnym bentleyem i przejmującymi nutami "Autumn Leaves"  w wykonaniu Nat King Cole'a. 

Czy Was babie lato  wiedzie ku takim doznaniom? Przywołuje dobrze znane dźwięki piosenek, do których wracacie z sentymentem, mimo upływu lat?




4 komentarze:

  1. ...babie lato, jeszcze słonecznie, a już nie ma upału. Uwielbiam ten czas! Zapachy jedyne w całym roku. Czuję podobnie jak Ty i też mam ochotę spacerować i cieszyć się każdą chwilą tego fantastycznego czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, to dla mnie czas jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny, magiczny. Wszystko, co w tym okresie przeżyłam ma dla mnie wielką wartość sentymentalną. Przyroda babiego lata nie znajduje porównania z żadnym innym czasem swojej wegetacji:) Najserdeczniej pozdrawiam i dziękuję:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny opis babiego lata,wprawiłaś mnie w doskonały nastrój.Zaraz wybieram się na spacer.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszmy się złotymi i wciąż jeszcze dość ciepłymi promieniami słońca! Najserdeczniej pozdrawiam:)

      Usuń