piątek, 6 października 2017

„MAUDIE - ŻYCIE W RAMACH OBRAZU”.

ŚWIAT MALOWANY NA ŻÓŁTO I NIEBIESKO.


„Maudie”, reż. Aisling Walsh, 2016r.



FILM

Kadr z filmu, źródło Filmweb



Nagrodzony przez publiczność Festiwalu Filmu i Sztuki „Dwa Brzegi” 2017, odbywającym się w Kazimierzu nad Wisłą film „Maudie” trafił na ekrany kin 29 września.

Swoje oczarowanie opowieścią, opartą na życiu malarki-amatorki Maud Lewis (1903-1970), przeżywam od środowego wieczoru, kiedy to mogłam na jedynym w ciągu całego dnia, proponowanym widzom w Bydgoszczy seansie o godzinie 20.30, zmierzyć się z historią jednej z najważniejszych kanadyjskich artystek. Zaszczyt obejrzenia filmu przypadł w Cinema City, które zdecydowało się pokazać wzruszającą opowieść o życiu kruchej, drobnej kobiety -  Maud Lewis (Sally Hawkins) oraz samotnika o szorstkiej powierzchowności – Evretta Lewisa (Ethan Hawke). Żadne z pozostałych bydgoskich kin nie podjęło tego wyzwania. Czy rzeczywiście dzisiaj – w czasach rozbuchanych roszczeń wobec życia, zarówno młodego, jak i średniego pokolenia - historia, którą napisało „samo życie” niegodna jest pokazywania w szerszym wymiarze godzin seansów filmowych w kilku multipleksach (Tych akurat w Bydgoszczy nie brakuje. Mamy Multikino, Helios i Cinema City.)?

Po liczbie widzów na seansie o 20.30 w zwykły, powszedni dzień tygodnia wahałabym się udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Dusza i serce ogarniały uśmiechem niewielką kameralną salę, w której film zgromadził 30 osób. To niebywały sukces, na który złożyły się niewątpliwie wszystkie atuty filmu: szczególna narracja, kreacje aktorskie, malarskie walory pejzaży, scen rodzajowych, w końcu – nierozerwalnie z nimi związanej muzyki.





Sally Hawkins jako Maud Lewis i Ethan Hawke jako Evrett Lewis stworzyli parę „na pozór niedopasowanych” do siebie, a jednak – w ostatnich scenach filmu – szczególnych bratnich dusz.

Kadr z filmu, źródło Filmweb



Pełna energii, choć cierpiąca z powodu wrodzonej choroby (reumatoidalne zapalenie stawów) Maudie, przyjmująca posadę gospodyni domowej u miejscowego samotnika, wygrywa wymarzoną niezależność od rodziny, która nie czyniła starań, by choć spróbować ją zrozumieć. Maud zmienia życie człowieka, który nie lubi ludzi, stroni od ich towarzystwa, wybierając czas spędzony z ukochanymi psami, wśród wszechobecnej natury i nieustannej pracy – uznawanej przez niego (jak w epoce pozytywizmu) za najwyższą życiową wartość.

I to właśnie nadrzędna w swej roli  praca zdaje się zbliżyć dwa różne światy: Maud i Evretta, który dostrzegł, jak wielką nieustanną potrzebą jest dla Maud malowanie z pamięci widzialnej, postrzeganej dookoła rzeczywistości. Odwracają się role, które wcześniej były sztywno przypisane bohaterom: kobieta zajmuje się domem, a mężczyzna czyni starania, by go utrzymać, ogrzać. Evrett przejmuje obowiązki od lat przypiywane kobietom. Zamiata, myje podłogi i naczynia, a Maudie maluje „jeden obraz dziennie i tak przez cały rok” – mówi w udzielonym dla telewizji wywiadzie, ukształtowany przez trudny samotny los Evrett.


Kadr z filmu, źródło Flmweb



Maud jako malarka-amatorka wykazuje wiele tolerancji, wewnętrznej akceptacji dla wszystkiego, co zastała wprowadzając się do domu Evretta. Ze spokojem, opanowaniem, ale i podświadomą pewnością, czystymi intencjami, wyczarowuje w domu Evretta wnętrze pełne kwiatów, ptaków, motyli. Maluje nasyconymi kolorami (zieleń, żółć, czerwień, błękit) drzwi, drewniane meble, a nawet szyby okien. W ten sposób Maudie uczy Evretta postrzegania świata, którego dotąd nigdy nie poznał, choć obcował z nim na co dzień, mierząc się z ciężką, wykonywaną w świecie natury pracą.


Kadr z filmu, źródło Filmweb



Przypadkowo – Maud Lewis poznaje Sandrę – elegancką, wyzwoloną kobietę z Nowego Jorku, zaopatrującą się w ryby u Evretta. Tak rozpoczyna się przyjaźń między dwiema kobietami, trwająca do końca życia Maud. Sandra nabywa kilka kartek od Maudie, a potem składa zamówienie na kolejne – w końcu – na pierwszy obraz za 6 dolarów (z przesyłką do Nowego Jorku). Maud, która namalowała obraz dla samego wiceprezydenta Richarda  Nixona zdobywa sławę i popularność. Chętni nabywcy przyjeżdżają już nie tylko po kartki, ale i pejzaże kryjące „najpiękniejsze elementy każdej pory roku” – jak mawiała Maud. Wykonywane na prostych deskach, płytach prace zdobywają uznanie w końcu i rodzimych mieszkańców) Nowej Szkocji.

Maud Lewis umieściła całe swoje, ale i Evretta życie w ramach obrazu, który Aisling Walsh pokazała szerokiej publiczności. Film jet niewątpliwie hołdem złożonym artystce, która czerpała siłę z tworzenia kolorowego świata, choć jej prawdziwe życie było pełne cierpienia i trudności egzystencji z aspołecznym Evrettem w maleńkim domu bez bieżącej wody oraz elektryczności.

Tak, jak Frida Kahlo, również Maud Lewis obdarowała nas – widzów-odbiorców – swoim życiem, z którego utkana jest tworzona przez nią sztuka przedstawiająca. Trzeba tylko nauczyć się patrzeć, postrzegać, spoglądać i nigdy, przenigdy – nie zamykać oczu.



„Maudie”, reż. Aisling Walsh, 2016r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz