Jak Gustav Klimt zawładnął sercami wiedeńczyków…?
Gilles Neret, Gustav Klimt 1862-1918, TASCHEN/TMC ART, Kolonia 2000.
LITERATURA
„Jeśli
ktokolwiek chce mnie zrozumieć,
powinien
uważnie patrzeć na moje obrazy.”
Te słowa zdobią wewnętrzną stronę okładki książki –
albumu malarskiego poświęconego jednemu z najsłynniejszych artystów Wiednia z
przełomu wieków – Gustava Klimta. Jednocześnie, cytat zaczerpnięty od samego
twórcy wprowadza czytelnika niejako w charakter zgromadzonych informacji przez
autora monografii. Książka bowiem pokazuje twórczość malarską, a nie życie
prywatne Klimta. Być może jednych to rozczaruje, innych zaś jeszcze bardziej
zachęci do sięgnięcia po lekturę.
Od czasów liceum, gdy po raz pierwszy zetknęłam się
ze sztuką Gustava Klimta zadawałam sobie jedno pytanie: Jak Gustav Klimt
zawładnął sercami wiedeńczyków? W końcu znalazłam odpowiedź: podobnie jak
Wiedeń z czasów belle époque, również
sam artysta tworzył ogród rzeczywistości i iluzji. Dowodzi tego zwłaszcza jedna
z jego wczesnych prac „Widownia w Starym Burgtheater” (1888), gdzie publiczność
ukazana została w roli aktorów. Co stanowi tutaj rzeczywistość, a gdzie zaczyna
się iluzja? Granica jest tak płynna, że nie sposób jej zauważyć, a może nawet –
wcale jej nie ma… . W liczącym wówczas dwa miliony mieszkańców Wiedniu artyści
oraz intelektualiści wyróżniali się tak wielką kreatywnością, iż zdawali się
sprawiać wrażenie rozdartych między jawą a snem, tradycją i nowoczesnością.
Bogata, dominująca burżuazja miała wyraźny wpływ na kulturę miasta, które
wyrastało na światową metropolię, gdzie sztuka była tak kontrowersyjna, jak
nigdzie indziej w Europie. Tylko w takim miejscu mogła rozwinąć się kalejdoskopowa
kompozycja prac, bogactwo ornamentów-symboli, koegzystujące z kunsztownością krzywych
linii – ukazane przez Gustava Klimta wiedeńskiej publiczności.
Hermann Bahr (1863-1934) literat i orędownik
ekspresjonizmu, dał w 1989 roku artystom wiedeńskim wskazówkę na nową drogę
twórczą: „Spowijcie nasze społeczeństwo austriackie piękno.”1[i] A
Gustav Klimt dodał jeszcze: „Dość cenzury… Chcę się oderwać… Odmawiam każdej
formie wsparcia ze strony państwa, poradzę sobie bez tego”. I tak też się
stało. Artysta uniezależnił się od wielkoformatowych zamówień państwowych,
skoncentrował natomiast – na portretach osób z towarzystwa i pejzażach. Jego
klientela była niezwykle zadowolona, a i sam artysta – mógł malować właściwie to,
co go najbardziej urzekało: kobiece piękno. W jego pracach pojawiają się zatem
kobiety ubrane w wyszukane, połyskujące bizantyńskim złotem suknie, ukrywające
z jednej strony ich nagość, a z drugiej – stanowiące rodzaj katalizatora
przyciągającego jeszcze bardziej uwagę widza-odbiorcy. Wszechobecne motywy
roślinne i ornamentyka, nagromadzenie detali takich jak: rozwiane włosy,
stylizowane kwiaty, geometryczne dekoracje, ekstrawaganckie kapelusze czy ogromne
futrzane mufki zwiększały tylko zagadkową promienność kobiety pośrodku obrazu.
Te atrybuty kobiecości znaleźć można w niemalże każdej znanej pracy Klimta: „Hygieja” (fragment „Medycyny” 1900-07),
„Judyta I” (1901) czy słynnym „Pocałunku” (1907-08).
Gustav Klimt, Hygieja (1900-07), reprodukcja |
Gilles Neret w swojej opowieści o Gustavie Klimcie
utwierdza nas tylko w przekonaniu, jak wielką rolę w jego artystycznym,
zawodowym życiu odegrały kobiety i to one stają się właściwie głównym
bohaterkami polecanej przeze mnie książki. Spoglądamy zatem na malowane z
wielkim upodobaniem przedstawicielki bogatej żydowskiej społeczności,
wspomagającej secesję: Sereny Lederer (1899),
Margaret Stonborough-Wittgenstein (1905),
Fritzy Riedler (1906),
Adelę Bloch-Bauer I (1907) i II (1912).
Gustav Klimt obdarowuje szczodrze urokiem kobiety swoich mecenasów, czyniąc je nieco wyniosłymi, świadomymi własnej wartości oraz roli, jaką przyszło im pełnić w życiu. Margaret Stonborough-Wittgenstein, która była muzą intelektualnej i kulturalnej elity Wiednia, uczyniła z własnego portretu centralny punkt swego białego domu, urządzonego w stylu kubistycznym, jak zauważa Gilles Neret. Adela Bloch-Bauer, sportretowana dwukrotnie przez artystę (Pierwszy słynny portret zamówił mąż Ferdynand Bloch-Bauer, za który malarz otrzymał wynagrodzenie sięgające jednej czwartej ceny dobrze usytuowanej i wyposażonej wiejskiej willi) zyskała nieśmiertelną sławę dzięki prawdziwej historii, związanej z odzyskaniem przez Marię Altmann portretu swojej ciotki, zrabowanego przez nazistów i noszącego zmieniony tytuł: „Dama w złocie”. Odzyskanie obrazu przez Marię Altmann stało się światowym precedensem, przeniesionym także na taśmę filmową z fenomenalną rolą Helen Mirren („Złota Dama”, 2015).
Gustav Klimt, Portret Sereny Lederer (1899), reprodukcja |
Margaret Stonborough-Wittgenstein (1905),
Gustav Klimt, Portret Margaret Stonborough-Wittgenstein (1905), reprodukcja |
Fritzy Riedler (1906),
Gustav Klimt, Portret Fritzy Riedler (1906), reprodukcja |
Adelę Bloch-Bauer I (1907) i II (1912).
Gustav Klimt, Portret Adeli Bloch-Bauer II (1912), reprodukcja |
Gustav Klimt obdarowuje szczodrze urokiem kobiety swoich mecenasów, czyniąc je nieco wyniosłymi, świadomymi własnej wartości oraz roli, jaką przyszło im pełnić w życiu. Margaret Stonborough-Wittgenstein, która była muzą intelektualnej i kulturalnej elity Wiednia, uczyniła z własnego portretu centralny punkt swego białego domu, urządzonego w stylu kubistycznym, jak zauważa Gilles Neret. Adela Bloch-Bauer, sportretowana dwukrotnie przez artystę (Pierwszy słynny portret zamówił mąż Ferdynand Bloch-Bauer, za który malarz otrzymał wynagrodzenie sięgające jednej czwartej ceny dobrze usytuowanej i wyposażonej wiejskiej willi) zyskała nieśmiertelną sławę dzięki prawdziwej historii, związanej z odzyskaniem przez Marię Altmann portretu swojej ciotki, zrabowanego przez nazistów i noszącego zmieniony tytuł: „Dama w złocie”. Odzyskanie obrazu przez Marię Altmann stało się światowym precedensem, przeniesionym także na taśmę filmową z fenomenalną rolą Helen Mirren („Złota Dama”, 2015).
Gustav Klimt, Adela Bloch Bauer I (1907), reprodukcja |
Portret Adeli Bloch-Bauer, która prawdopodobnie
miała romans z Klimtem, stał się austriacką „Mona Lisą”. Swoisty symbol
wiedeńskiego fin de siecle’u
przedstawia kobietę siedzącą na tronie, a całe płótno pokrywają płatki złota. Ferdynand
Bloch-Bauer mimo posiadanej wiedzy na temat reputacji samego malarza oraz tego
- jak głosiły plotki – że uwodzi on swoje modelki, chciał, aby artysta
unieśmiertelnił jego żonę, a wiedeńska socjeta wprost – oszalała na jej
punkcie. I tak też się stało… . Adela Bloch-Bauer stała się najpopularniejszą
mieszkanką Wiednia aż do 1918 roku, kiedy monarchia przestała istnieć, a sama
Austria stała się tylko niewielką republiką. W tym czasie do głosu dochodzili
socjaliści zabiegający o przyłączenie Austrii do Niemiec, których najsłynniejsza
wiedenka popierała, prowadząc swój wiedeński salon, nie wiedząc wtedy jeszcze,
że Anszlus Austrii 13 marca 1938 roku doprowadzi do końca Jej świata.
Gilles Neret odkrywa jeszcze jedną prawdę o
bohaterkach z obrazów Klimta przed światem. Otóż, kobieta z owianego sławą „Pocałunku”
to Emilia Flöge – projektantka i właścicielka domu mody, w którym ubierały się
te same panie, jakie portretował Gustaw Klimt. Artysta wielokrotnie podkreślał,
iż to strój wydobywa prawdziwe kobiece piękno. Natomiast wiedeński dziennikarz
w 1906 roku napisał wprost, że: „Współczesne kobiety chcą być modne – a dzisiaj
modę dyktuje Klimt”2[i] Założone
w 1903 r. Warsztaty Wiedeńskie (niem. Wiener
Werkstätte) wprowadziły sztukę użytkową do wszystkich aspektów codziennego
życia, łącząc estetykę z funkcjonalnością. Artyści zajęli się także modą i
udowodnili, iż jest ona rodzajem sztuki.
Luźna szata Gustava Klimta – kaftan w kolorze indygo
był prototypem nowego kroju sukien, a sam artysta często się w nim
fotografował, wyrażając w ten sposób powrót do prostego i naturalnego życia.
W 1902 roku Klimt namalował portret Emilii Flöge,
ubranej w fioletową suknię jej projektu.
To był wstęp do tego, co wkrótce miało nastąpić, a mianowicie – wykonywanie w plenerze fotografii mody. W swoim ogrodzie Gustav Klimt przed obiektywem aparatu wielokrotnie wykonywał serie zdjęć Emilii, wyprzedzając tym samym „Vogue’a” czy „Vanity Fair”.
Gustav Klimt, Portret Emilii Flöge (1902), reprodukcja |
To był wstęp do tego, co wkrótce miało nastąpić, a mianowicie – wykonywanie w plenerze fotografii mody. W swoim ogrodzie Gustav Klimt przed obiektywem aparatu wielokrotnie wykonywał serie zdjęć Emilii, wyprzedzając tym samym „Vogue’a” czy „Vanity Fair”.
Gustav Klimt w swoim stroju roboczym z kotem przed
swoją wiedeńską pracownią,
Bildarchiv
der Österreichischen Nationalbibliothek
|
Gustav Klimt pierwszy sukces osiągnął w wieku 26
lat, kiedy na życzenie cesarza Franciszka Józefa I w słynnym wiedeńskim
Burgtheater wykonał wspomniane przeze mnie na samym początku malowidło, na którym
umieścił 200 osób z wiedeńskiej socjety - każdy, kto liczył się w towarzystwie,
chciał się na nim znaleźć, pozostać na zawsze w teatrze rzeczywistości oraz
iluzji. Za to dzieło cesarz nagrodził malarza Złotym Orderem Zasługi. Jednak, prawdziwie sławnym uczyniły Gustava Klimta portrety kobiet, na których jego modelki,
nawet te zapięte pod samą szyję, emanują subtelnym erotyzmem. Przyjaciele
nazywali go królem, uważając, że w wiedeńskim świecie sztuki nie ma sobie
równych. Trudno dzisiaj nie przyznać im racji. Gustav Klimt - jego ogród rzeczywistości i iluzji całkowicie zawładnął sercami wiedeńczyków na zawsze.
POLECAM: Małgorzata Czyńska, „Krawcowa i malarz”, „Wysokie
Obcasy”, 7.01.2012, Nr 1, s. 14-17.
Gilles
Neret, "Gustav Klimt 1862-1918", TASCHEN/TMC ART, Kolonia 2000.
Kobieta nie musi być rozebrana aby zobaczyć jej piękno.Klimt doskonale potrafił to pokazać w swoich obrazach.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZgadzam się z taką opinią całkowicie. To były czasy... .Najserdeczniej pozdrawiam.
UsuńKlimt to ponadzasowość zamknięta w kawałkach malarskiej mozaiki.Jego kobiety są okazale piękne,dostojne-ubrane,ale powabne.ToSZTUKA jaką potrafią przekazać wielcy geniusze swojego talentu.G.K. NALEŻY DO TEJ PLEJADY.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, Gustav Klimt jest prawdziwym czarodziejem, który w tle postaci umieszcza wplecione motywy sztuki bizantyńskiej czy japońskiej. Tą ostatnią zachwycał się - podobnie jak - Vincent Van Gogh.Nazwisko Klimta znalazło zaszczytne miejsce w panteonie wielkich malarzy w całej historii sztuki. Najserdeczniej pozdrawiam.
Usuń