ŚWIAT MALOWANY NA ŻÓŁTO I NIEBIESKO.
„Maudie”, reż. Aisling Walsh, 2016r.
FILM
Kadr z filmu, źródło Filmweb |
Nagrodzony przez publiczność Festiwalu Filmu i Sztuki „Dwa
Brzegi” 2017, odbywającym się w Kazimierzu nad Wisłą film „Maudie” trafił na
ekrany kin 29 września.
Swoje oczarowanie opowieścią, opartą na życiu
malarki-amatorki Maud Lewis (1903-1970), przeżywam od środowego wieczoru, kiedy
to mogłam na jedynym w ciągu całego dnia, proponowanym widzom w Bydgoszczy
seansie o godzinie 20.30, zmierzyć się z historią jednej z najważniejszych
kanadyjskich artystek. Zaszczyt obejrzenia filmu przypadł w Cinema City, które
zdecydowało się pokazać wzruszającą opowieść o życiu kruchej, drobnej kobiety
- Maud Lewis (Sally Hawkins) oraz
samotnika o szorstkiej powierzchowności – Evretta Lewisa (Ethan Hawke). Żadne z
pozostałych bydgoskich kin nie podjęło tego wyzwania. Czy rzeczywiście dzisiaj –
w czasach rozbuchanych roszczeń wobec życia, zarówno młodego, jak i średniego
pokolenia - historia, którą napisało „samo życie” niegodna jest pokazywania w
szerszym wymiarze godzin seansów filmowych w kilku multipleksach (Tych akurat w
Bydgoszczy nie brakuje. Mamy Multikino, Helios i Cinema City.)?
Po liczbie widzów na seansie o 20.30 w zwykły, powszedni
dzień tygodnia wahałabym się udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Dusza i serce
ogarniały uśmiechem niewielką kameralną salę, w której film zgromadził 30 osób.
To niebywały sukces, na który złożyły się niewątpliwie wszystkie atuty filmu:
szczególna narracja, kreacje aktorskie, malarskie walory pejzaży, scen
rodzajowych, w końcu – nierozerwalnie z nimi związanej muzyki.
Sally Hawkins jako Maud Lewis i Ethan Hawke jako Evrett
Lewis stworzyli parę „na pozór niedopasowanych” do siebie, a jednak – w ostatnich
scenach filmu – szczególnych bratnich dusz.
Kadr z filmu, źródło Filmweb |
Pełna energii, choć cierpiąca z powodu wrodzonej choroby
(reumatoidalne zapalenie stawów) Maudie, przyjmująca posadę gospodyni domowej u
miejscowego samotnika, wygrywa wymarzoną niezależność od rodziny, która nie
czyniła starań, by choć spróbować ją zrozumieć. Maud zmienia życie człowieka,
który nie lubi ludzi, stroni od ich towarzystwa, wybierając czas spędzony z
ukochanymi psami, wśród wszechobecnej natury i nieustannej pracy – uznawanej przez
niego (jak w epoce pozytywizmu) za najwyższą życiową wartość.
I to właśnie nadrzędna w swej roli praca zdaje się zbliżyć dwa różne światy: Maud
i Evretta, który dostrzegł, jak wielką nieustanną potrzebą jest dla Maud malowanie
z pamięci widzialnej, postrzeganej dookoła rzeczywistości. Odwracają się role,
które wcześniej były sztywno przypisane bohaterom: kobieta zajmuje się domem, a
mężczyzna czyni starania, by go utrzymać, ogrzać. Evrett przejmuje obowiązki od
lat przypiywane kobietom. Zamiata, myje podłogi i naczynia, a Maudie maluje „jeden
obraz dziennie i tak przez cały rok” – mówi w udzielonym dla telewizji
wywiadzie, ukształtowany przez trudny samotny los Evrett.
Kadr z filmu, źródło Flmweb |
Maud jako malarka-amatorka wykazuje wiele tolerancji, wewnętrznej
akceptacji dla wszystkiego, co zastała wprowadzając się do domu Evretta. Ze
spokojem, opanowaniem, ale i podświadomą pewnością, czystymi intencjami,
wyczarowuje w domu Evretta wnętrze pełne kwiatów, ptaków, motyli. Maluje
nasyconymi kolorami (zieleń, żółć, czerwień, błękit) drzwi, drewniane meble, a
nawet szyby okien. W ten sposób Maudie uczy Evretta postrzegania świata,
którego dotąd nigdy nie poznał, choć obcował z nim na co dzień, mierząc się z
ciężką, wykonywaną w świecie natury pracą.
Kadr z filmu, źródło Filmweb |
Przypadkowo – Maud Lewis poznaje Sandrę – elegancką,
wyzwoloną kobietę z Nowego Jorku, zaopatrującą się w ryby u Evretta. Tak
rozpoczyna się przyjaźń między dwiema kobietami, trwająca do końca życia Maud.
Sandra nabywa kilka kartek od Maudie, a potem składa zamówienie na kolejne – w końcu
– na pierwszy obraz za 6 dolarów (z przesyłką do Nowego Jorku). Maud, która
namalowała obraz dla samego wiceprezydenta Richarda Nixona zdobywa sławę i popularność. Chętni
nabywcy przyjeżdżają już nie tylko po kartki, ale i pejzaże kryjące „najpiękniejsze
elementy każdej pory roku” – jak mawiała Maud. Wykonywane na prostych deskach,
płytach prace zdobywają uznanie w końcu i rodzimych mieszkańców) Nowej Szkocji.
Maud Lewis umieściła całe swoje, ale i Evretta życie w
ramach obrazu, który Aisling Walsh pokazała szerokiej publiczności. Film jet
niewątpliwie hołdem złożonym artystce, która czerpała siłę z tworzenia
kolorowego świata, choć jej prawdziwe życie było pełne cierpienia i trudności
egzystencji z aspołecznym Evrettem w maleńkim domu bez bieżącej wody oraz
elektryczności.
Tak, jak Frida Kahlo, również Maud Lewis obdarowała nas –
widzów-odbiorców – swoim życiem, z którego utkana jest tworzona przez nią
sztuka przedstawiająca. Trzeba tylko nauczyć się patrzeć, postrzegać, spoglądać
i nigdy, przenigdy – nie zamykać oczu.
„Maudie”, reż. Aisling Walsh, 2016r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz